W dzień jego wyjazdu dużo się śmialiśmy. Siedzieliśmy na słońcu, a ja pouczałam go, że nie powinien być taki uległy. Że powinien nauczyć się odmawiać. Hipokryzja pełną gębą, ale on tego nie zauważył. Zazwyczaj nie zauważa moich potknięć albo je ignoruje. Taki jest.
Później poszliśmy do niego. Mieliśmy się już żegnać, więc pochylił się żeby mnie przytulić i długo trzymał mnie w ramionach. Czułam się jakbym miała przy sobie prawie cały świat. Przez tę krótką chwilę miałam przy sobie wszystko czego potrzebowałam. I zrozumiałam, jak ciężko będzie mi przetrwać ten miesiąc bez niego. Dostałam jeszcze jego piłkę do kosza na przechowanie.
Oczywiście pisaliśmy jeszcze cały dzień, więc nie odczułam tego tak bardzo. Dopiero następnego dnia, kiedy napisał mi, że wsiada do samolotu, zrozumiałam, jak ciężko mi będzie.
Kiedy on był w drodze do ojca, ja uparcie próbowałam znaleźć sobie zajęcie. Czytałam książkę, leżałam na plaży, rozmawiałam z mamą, siostrą, przyjaciółką. Ale za każdym razem to zdawało się na nic. Bo mogłam myśleć tylko o jednej osobie.
Pierwszy dzień, kiedy tak naprawdę go nie było, był nawet do zniesienia. Pisanie i tak dalej. Kiedy jeszcze był w moim mieście, naszym mieście, widywaliśmy się przecież co dwa, trzy dni. Ale kolejne dni...
Nie mogłam przestać o nim myśleć. Brakowało mi jego śmiechu, głosu, jego dwukolorowych oczu. Brakowało mi wspólnego wychodzenia na boisko do kosza, ciągłego żartowania. Brakowało mi tulenia się do niego i robienia tych nieodpowiednich rzeczy. Tych tajemnic.
Do naszego miasta nadeszła burza.
Jak zawsze pisaliśmy na czacie. Obserwowałam pioruny i z każdą chwilą czułam, że nadchodzi coś niespodziewanego. Moja siostra położyła się spać, a ja siedziałam przy oknie. I nagle zapytał, co jest takiego, o czym nie mogę mu powiedzieć. Serce zaczęło mi mocniej bić. Spytałam, czy na pewno chce wiedzieć. Odpowiedział, że chce.
"Pamiętasz, jak mówiłam, że każdej bezsennej nocy mam ochotę zadzwonić do pewnej osoby i powiedzieć jej, że jest całym moim światem i że go kocham odkąd go poznałam? Tą osobą jesteś Ty."
Bicie mojego serca przekrzyczało grzmoty burzy. Zabrakło mi tchu, bo myślałam: "Tak, stracę go"...
Ale tak nie było.
Później poszliśmy do niego. Mieliśmy się już żegnać, więc pochylił się żeby mnie przytulić i długo trzymał mnie w ramionach. Czułam się jakbym miała przy sobie prawie cały świat. Przez tę krótką chwilę miałam przy sobie wszystko czego potrzebowałam. I zrozumiałam, jak ciężko będzie mi przetrwać ten miesiąc bez niego. Dostałam jeszcze jego piłkę do kosza na przechowanie.
Oczywiście pisaliśmy jeszcze cały dzień, więc nie odczułam tego tak bardzo. Dopiero następnego dnia, kiedy napisał mi, że wsiada do samolotu, zrozumiałam, jak ciężko mi będzie.
Kiedy on był w drodze do ojca, ja uparcie próbowałam znaleźć sobie zajęcie. Czytałam książkę, leżałam na plaży, rozmawiałam z mamą, siostrą, przyjaciółką. Ale za każdym razem to zdawało się na nic. Bo mogłam myśleć tylko o jednej osobie.
Pierwszy dzień, kiedy tak naprawdę go nie było, był nawet do zniesienia. Pisanie i tak dalej. Kiedy jeszcze był w moim mieście, naszym mieście, widywaliśmy się przecież co dwa, trzy dni. Ale kolejne dni...
Nie mogłam przestać o nim myśleć. Brakowało mi jego śmiechu, głosu, jego dwukolorowych oczu. Brakowało mi wspólnego wychodzenia na boisko do kosza, ciągłego żartowania. Brakowało mi tulenia się do niego i robienia tych nieodpowiednich rzeczy. Tych tajemnic.
Do naszego miasta nadeszła burza.
Jak zawsze pisaliśmy na czacie. Obserwowałam pioruny i z każdą chwilą czułam, że nadchodzi coś niespodziewanego. Moja siostra położyła się spać, a ja siedziałam przy oknie. I nagle zapytał, co jest takiego, o czym nie mogę mu powiedzieć. Serce zaczęło mi mocniej bić. Spytałam, czy na pewno chce wiedzieć. Odpowiedział, że chce.
"Pamiętasz, jak mówiłam, że każdej bezsennej nocy mam ochotę zadzwonić do pewnej osoby i powiedzieć jej, że jest całym moim światem i że go kocham odkąd go poznałam? Tą osobą jesteś Ty."
Bicie mojego serca przekrzyczało grzmoty burzy. Zabrakło mi tchu, bo myślałam: "Tak, stracę go"...
Ale tak nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz