Gdy zabrzmiał ostatni dźwięk basu, wróciłem do siebie. Otworzyłem oczy, zsunąłem słuchawki na szyję i potarłem kark. Chłód, który poczułem na ramieniu w połowie piosenki, zniknął wraz z końcem "Sonaty księżycowej". Był nagły, ale nie gwałtowny, raczej delikatny. Pojawił się znienacka, ale trwał przez dobrych kilka minut.
Lecz ten chłód nie sprawiał, że robiło mi się zimno. To było niczym... obecność, ale kiedy zerknąłem przez ramię, nikogo tam nie było, ja jednak coś tam czułem.
Coś tam było. Albo ktoś.
Odstawiłem bas, opierając go gryfem o biurko i przysunąłem krzesło, sięgając po klawiaturę. Wystukałem w wyszukiwarce tytuł piosenki i chwilę później ze słuchawek doszedł mnie dźwięk gitary. Jej piosenka.
"To dzięki tobie
jeszcze jakoś trzymam się
na wodzie"
Chłód znów przybliżył się do mnie. Uśmiechnąłem się lekko i obróciłem przodem do pokoju, zresztą lekko zagraconego. Odnotowałem, że przydałoby się trochę w nim ogarnąć, ale na razie nie przeszkadzał mi ogólny rozgardiasz w szafie, koło łóżka i na wieszakach na drzwiach. Ona pewnie pomyślałaby to samo, a na pewno w chwili, kiedy byliśmy świadkiem spadającego z wieszaka munduru harcerskiego. No właśnie. Byliśmy.
Podniosłem się, by po chwili klapnąć na prześcieradle. Nie odsuwałem kołdry - byłem ciekawy - i wyciągnąłem rękę, jakbym miał kogoś objąć. Chłód nagle znalazł się pod moją ręką i upewnił mnie - a raczej upewniła - że to ona znów podróżuje. Tym razem chyba chciała się po prostu przytulić, gdyż poczułem w pasie chłód jej rąk.
Zauważyłem ją. Ledwie zarys, ale to na pewno była ona - tej burzy włosów nie można było pomylić z nikim innym. I ten dziwny biały i fioletowy, otaczające ją kolory. Cóż, mogłem się temu przyglądać zaledwie chwilę, ale już do końca życia zapamiętałem jedno.
Luna była śniącą na jawie.
Zauważyłem ją. Ledwie zarys, ale to na pewno była ona - tej burzy włosów nie można było pomylić z nikim innym. I ten dziwny biały i fioletowy, otaczające ją kolory. Cóż, mogłem się temu przyglądać zaledwie chwilę, ale już do końca życia zapamiętałem jedno.
Luna była śniącą na jawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz