Opowiadanie inspirowane poniekąd prawdziwym życiem. Obie postacie są realne, wydarzenie jednak nie.
To było słoneczne lato, wakacje. Nocowała u mnie moja przyjaciółka, jej matka wyjechała do Francji.
Jo, gdyż tak na nią mówiliśmy, bardzo to przeżyła ze względu na to, iż jej mama napisała jej, że Jo ma zamieszkać z nami na stałe, bo ona nie wróci już do Polski.
Ciemnowłosa piętnastolatka została sama, miała tylko mnie. Moja rodzina, cóż, też nie należała do świętych, dlatego wspominam tylko siebie. Ojciec niewart złamanego grosza, matka bojąca się ojca, no i w tym wszystkim ja. Niechciane dziecko. Bękart.
Ach, ci kochający rodzice.
Mimo tego trzymałem się nadzwyczaj dobrze. Miałem kochającą dziewczynę, miałem kumpli i miałem Jo, która zastępowała mi rodzinę. Czy śmiałbym prosić o więcej?
Tej nocy spaliśmy na jednym łóżku, moim. Jo płakała przez dwie-i-pół godziny, siedząc oparta o mnie plecami. Później udało mi się ją jakoś uśpić, nucąc "Promise" Bena Howarda. Jednak gdy chciałem zanieść ją na jej łóżko, oddalone o kilka kroków, zaczęła szarpać się przez sen. W ten sposób spaliśmy razem.
Gdy wychodziłem rano z pokoju, widziałem, jak spokojnie śpi, z długimi włosami rozsypanymi chaotycznie na poduszce, i kołdrą między udami. Słońce, wpadające przez uchylone okno, odbijało się jaśniejszymi refleksami w ciemnym brązie. Taką ją zostawiłem.
Teraz wracałem na górę z kubkiem parującej kawy dla niej. Zbliżyłem się po cichu do drzwi i zacząłem nasłuchiwać. Zamiast miarowego oddechu, usłyszałem spazmatyczny szloch. Wszedłem do środka, przytrzymując kubek obiema dłońmi.
Pogratulowałem sobie, gdy ujrzałem krwawiące ręce. Jej ręce.
Postawiłem kubek na biurku, wyciągnąłem z szuflady bandaż i gaziki. Chwyciłem ją pod ramię i zaprowadziłem do łazienki. Nie protestowała. Szybko skończyłem tamowanie krwi. Posadziłem ją w kuchni i chwyciłem w ramiona. Poczułem jej walące serce nawet przez barierę ubrań. Była roztrzęsiona. Poczułem się w obowiązku coś z tym zrobić.
- Nigdy więcej, rozumiesz? Jesteś prawie wszystkim, co mam.Jesteś moją młodszą siostrą, jedyną rodziną, którą uznaję, i zawsze nią pozostaniesz. Nawet, jeśli wszyscy się odwrócą przeciw tobie. Jestem tu, Luna. Jestem...
- Lunatyku.
- Tak?
- Cieszę się, że jesteś...
Chętnie bym tego więcej poczytał : )
OdpowiedzUsuńAle że one-shotów ogólnie, czy z tymi bohaterami? ; ) Bo to się da załatwić...
Usuń